Nie przepadam za chrząszczami zwanymi biedronkami (odkąd pamiętnego lata, 2 tysiące któregośtam roku pogryzły mnie gromadnie na bałtyckiej plaży). Historia się powtarza dziwną, jak na boże krówki porą, gdyż obecnie te stworzenia przypuszczają brzęczący atak na nasz (i nie tylko) balkon.
Jesteśmy w kropkach i sporo ich.
mamo, zrób mi udawane zdjęcie, że sie boję
a proszę bardzo;)
niektórzy maja radochę urządzając bieg-dronek i tym podobne męczeństwo (ups)
ale ogólnie jest pięknie:) i temu się przypatrujmy
Pięknie jest, to fakt:)
OdpowiedzUsuńNalot biedronek u mnie też - mam nadzieję, że nie skończymy jak w "Ptakach" Hitchocka:)
nie lubię biedronek, oj nie...
OdpowiedzUsuńBiedronki atakują bez zastanowienia - wszędzie ich pełno i takie krnąbrne:)
OdpowiedzUsuńProśba o udawane zdjęcie genialna i jaki efekt - poczucie humoru jest i to ważne:) W ostatnie zdjęcie chciałoby się wejść.