Jestem wesołym melancholikiem. Moja twarz ma dwie warstwy, które tworzą przekładaniec.
Skończyłam czytać "Śmierciowisko" autorstwa pewnej blogerki, stwierdzam, że bardzo zdolnej i wrażliwej kobiety.
Dziw, że dopiero pod koniec zrozumiałam, że to rozbudowana baśń o kobiecej intuicji. O tym jak się przeobrażamy, jak czasem musimy zetrzeć w pył wygodną skorupkę w którą dałyśmy się wtłoczyć i wskrzesić przyrodzoną kobiecie moc, wiedzę i władzę nad samą sobą.
Czytałyście "Biegnącą z wilkami" Clarisy Estes? Warto sięgnąć, bo to właśnie o tym.
Myślałam, że siebie rozumiem i akceptuję, ale ostatnio mam z tym problem.
Chodzę po omacku, przy ścianie która jest oparciem i jednocześnie przeszkodą i granicą. Ta granica to po prostu strach... a może irracjonalny lęk?
Wieczorami próbuję ten lęk zatopić.
Zanurzam się w wodzie i mam wrażenie, że zmywam z siebie wątpliwości, których jest pełna. Próbuję dotrzeć do sedna, szukam odpowiedzi, ale nie jestem w stanie uwolnić się od leniwej i naiwnej dziewczynki, która nie daje sobie rozpleść warkoczyków i poczochrać włosów.
Grzecznej dziewczynki, która trzyma się rutyny jak matki, na której zawsze można polegać.
czytam dalej "biegnącą..." bo tam są podpowiedzi
...i bedzie tak do konca zycia..., bo na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńKsiazke przeczytam...
Serdecznosci
Judith
Szukanie swojej drogi to dobry etap, dobrze jest też czasem porozmawiać z samą sobą i dowiedzieć się, kim jestem :)
OdpowiedzUsuńChociaż nie popieram pielęgnowania w sobie fobii i strachów, jest i na nie etap.
powodzenia!
Jak ja lubię Cię poczytać : o twarzy, co jak przekladaniec jest, o chodzeniu po omacku, o wieczornym zmywaniu wątpliwości, o trzymaniu się rutyny jak matki - bo to daje nam poczucie bezpieczeństwa... Tyle odnalazłam siebie, choć tak naprawdę - odkąd dwa lata temu córeczka zmieniła mi życie - wciąż siebie szukam i szukam i szukam...
OdpowiedzUsuń:)
Usuń