Dziewczę zwane Szyszką patrzy na mnie na zdjęciu z obawą. Może z obawy tej wyrośnie, może nie.
Z byciem rodzicem chrzestnym wiążą się niebagatelne obowiązki wychowania w wierze i tym podobne. Z tym może być krucho, bo w tej materii jestem suchym patykiem, rurką bez nadzienia.
Będę nietypową chrzestną, trochę śmieszną, trochę nieprzystosowaną, trochę melancholijną.
Widać, że się lubicie. Będzie dobrze ;D
OdpowiedzUsuńwidać? uff, już się bałam;)
UsuńJest bardzo dobrze ;-)
OdpowiedzUsuńja swoją chrześniaczkę uwielbiam. odwiedzam jak tylko mam jak. niesamowita więź. :)
OdpowiedzUsuńhttp://szmaratka.blogspot.com/