Tak, Pilica jest bez wątpienia rzeką piątej kategorii górskiej;) Porywa do nieposkromionego tańca...ale nogami po mieliźnie. Ech..i tak było super, kiedy kajak wżynał się w piach to i człowiek stawał jak wryty w obliczu pięknych okoliczności przyrody:)
Czasem bywa, że widoki są monotematyczne i seriami przelewają się przed oczami te same chaszcze, tataraki i zarośla. Jednak ta powtarzalność ma przyrodzony zamysł - jednostajnie uspokajać umysł, wyciszać, odrywać się od przyziemnego biegu myśli gdzieś na brzegu.
Była jeszcze jedna dłuższa chwila niebytu w rzeczywistości.
Kiedy pełnia księżyca rozlewała blask nad nocną Pilicą, a z oddali słychać było nawoływania głuszców i lamenty z psiej budy. W przerwach wszechobecnego trwania słychać jak w nieruchomym powietrzu liście napinają nerwy, piszczą słoje w konarach, jak płacze rzeka cichym plumkaniem.
Ciszę słychać, cisza ma swoją częstotliwość, mocno dudni w uszach i wciąga w przedziwny stan zespolenia z przyrodą. Pierwszy raz tak głęboko i do metafizycznego bólu. Bólu który ma w sobie słodycz tęsknoty za tym "najpierwszym" początkiem wszystkiego.
przypomniał mi się cytat - "cisza jest głosów zbieraniem"...
OdpowiedzUsuńprawdziwy!
OdpowiedzUsuń:)
odrealnienie... inny świat a taki blisko nas...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie chwaląc się, przejrzałam wszystkie Twoje zdjęcia z pierwszej strony. "Cyrk na drodze" - rewelacja XD Podoba mi się Twój świat, zajrzę tu nie raz. Pozdrawiam oczywiście :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia robisz przefajne, będę zaglądać! :)
OdpowiedzUsuń