poniedziałek, 19 września 2016

ciepło..cieplej..gorrrrąco

To były pierwsze nasze wspólne wakacje...w tropikach.
 Już na powitaniu, kiedy na miejscu wylaliśmy się z autokarów, pan rezydent przeprosił za niską temperaturę (ok 30 stopni C w cieniu)
Raz zdarzyła się burza. Ostatniego dnia tez padało... rezydent stwierdził że Chorwacja płacze z żalem się z nami żegnając.
Nie wiem, czy dałabym radę przez cały sezon, może. Czy było warto? Dla krystalicznej wody - tak. Dla widoków - tak. Mimo wszystko musieliśmy szukać miejsc odosobnienia, żeby pobyć z śródziemnomorską przyrodą sam na sam i w pełni wypocząć. Końcówka sezonu, a sezon tak jakby w pełni.
  Poza tym fenomen nudystów. WOW!  Ile nawidzieliśmy się gejów oliwnych w Kroejszi to chyba nigdzie. Wszystko jak pan bucek stworzył. Żaden szok w trampkach, ale Igor się napatrzył cycków i innych pierwszorzędnych cech po wsze czasy.
Oprócz relaksu przeżyliśmy chwile grozy. Mały horror podczas zgubienia się w Mostarze w Bośni, no i przypuszczenie złamania kości stopy u małża, które ostatecznie rentgen podsumował -'ne vidi se kośtane traume desnog' - ufff;)
 chyba bym jeszcze wróciła...