sobota, 23 maja 2015

Czym jest muzyka? Nie wiem... może po prostu niebem z nutami zamiast gwiazd? (Ludwik Jerzy Kern)

Muzyka – jedna z dziedzin sztuk pięknych, polegająca na organizowaniu struktur dźwiękowych w czasie. Wikipedia podaje 'fizyczną' definicję muzyki, którą szkicuje się fasolkami zawieszonymi na pięciolinie. Nic mi te fasolki nie mówią, widzę tylko zakropkowane drabinki, ale ten szyfr jest magiczny, wciąż się nim otaczam jak tajemnicą.
 Jest muzyka i muzyka, różnie sobie te struktury dźwiękowe porządkujemy, ale zachwyca mnie ten nieskończony kosmos możliwości, który wywołuje tyle skrajnych emocji, od szału ciał po morze łez.
Muzyki stworzono powyżej uszu ;) więc budujemy miejsca gdzie się ją wskrzesza raz za razem.
W Katowicach miejscem takim jest nowo powstała siedziba NOSPRu czyli Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia:)
W grafitowym sześcianie wyrzeźbiono monumentalną kapsułę do ocalania muzyki, która wygląda jak biblijna arka.  Co tu dużo pisać, miejsce robi wrażenie. Dźwięki instrumentów ślizgają się po antracytowych, wielorybich fiszbinach i wpadają w każdą, najmniejszą szczelinę, a głównie w małżowinę. Wszystko pachnie nowością, ma przemyślaną strukturę, fakturę i kształt, tak by żadnej nucie nic nie przeszkadzało. To architektoniczny hołd złożony muzyce, która w tej przestrzeni się rozrasta, wibruje, przelatuje przez ciało niczym wszechobecny duch. Warto poczytać o całym projekcie, który zagwarantował tą idealną wręcz akustykę i wizualny efekt WOW!
Nasyciłam się po brzegi.









niedziela, 10 maja 2015

Siano zdrowie czyli sielski gór substytut

Dzień dobry w maju;D
Zawsze z utęsknieniem czekam na środek roku, kiedy odżywam jak przyroda z całą mocą. Następuje reset zmysłów i mam ochotę wszystko wchłonąć, zapisać każdą chwilę której towarzyszył radosny wykrzyknik. Maj inicjuje pasmo zielonych dni, nieważne czy opromienionych czy mżystych.
Trochę majowych dni spędzilismy na wsi. Do urlopowego szczęścia potrzeba mi uśmiechniętej rodziny, mokrej trawy o poranku, lenistwa, a wieczorem ogniska, koniecznie!
Zagwarantowałam sobie wszystkiego po trochu, bo pogoda wbrew prognozom dopisała. Kiedy wracaliśmy z dolinki Bolechowickiej pełnej skałek i wspinaczy, po prawej ukazała sie miękka sianogórka. Na szczycie trochę chwiało, czułam się jak na alergicznym rauszu. Igor pokonywał swój strach, a ja nawet zaliczyłam bieg, jak zmierzyłam się ze swoim.
 Na sianogórce kołysze jak na statku, dlatego zdjęcia ładuję psychodelicznie odmienione.