poniedziałek, 26 grudnia 2016

matkość chrzestna


Dziewczę zwane Szyszką patrzy na mnie na zdjęciu z obawą. Może z obawy tej wyrośnie, może nie.
Z byciem rodzicem chrzestnym wiążą się niebagatelne obowiązki wychowania w wierze i tym podobne. Z tym może być krucho, bo w tej materii jestem suchym patykiem, rurką bez nadzienia.
 Będę nietypową chrzestną, trochę śmieszną, trochę nieprzystosowaną, trochę melancholijną.

4 komentarze:

  1. Widać, że się lubicie. Będzie dobrze ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. ja swoją chrześniaczkę uwielbiam. odwiedzam jak tylko mam jak. niesamowita więź. :)

    http://szmaratka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń