środa, 13 marca 2013

jakoś siebie nie widzę

Jestem wesołym melancholikiem. Moja twarz ma dwie warstwy, które tworzą przekładaniec.

Skończyłam czytać "Śmierciowisko" autorstwa pewnej blogerki, stwierdzam, że bardzo zdolnej i  wrażliwej kobiety.
Dziw, że dopiero pod koniec zrozumiałam, że to rozbudowana baśń o kobiecej intuicji. O tym jak się przeobrażamy, jak czasem musimy zetrzeć w pył wygodną skorupkę w którą dałyśmy się wtłoczyć i wskrzesić przyrodzoną kobiecie moc, wiedzę i władzę nad samą sobą.
 Czytałyście "Biegnącą z wilkami" Clarisy Estes? Warto sięgnąć, bo to właśnie o tym.
 Myślałam, że siebie rozumiem i akceptuję, ale ostatnio mam z tym problem.
Chodzę po omacku, przy ścianie która jest oparciem i jednocześnie przeszkodą i granicą. Ta granica to po prostu strach... a może irracjonalny lęk?
Wieczorami próbuję ten lęk zatopić.
Zanurzam się w wodzie i mam wrażenie, że zmywam z siebie wątpliwości, których jest pełna. Próbuję dotrzeć do sedna, szukam odpowiedzi, ale nie jestem w stanie uwolnić się od leniwej i naiwnej dziewczynki, która nie daje sobie rozpleść warkoczyków i poczochrać włosów.
 Grzecznej dziewczynki, która trzyma się rutyny jak matki, na której zawsze można polegać.

czytam dalej "biegnącą..." bo tam są podpowiedzi





4 komentarze:

  1. ...i bedzie tak do konca zycia..., bo na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
    Ksiazke przeczytam...
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  2. Szukanie swojej drogi to dobry etap, dobrze jest też czasem porozmawiać z samą sobą i dowiedzieć się, kim jestem :)
    Chociaż nie popieram pielęgnowania w sobie fobii i strachów, jest i na nie etap.
    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja lubię Cię poczytać : o twarzy, co jak przekladaniec jest, o chodzeniu po omacku, o wieczornym zmywaniu wątpliwości, o trzymaniu się rutyny jak matki - bo to daje nam poczucie bezpieczeństwa... Tyle odnalazłam siebie, choć tak naprawdę - odkąd dwa lata temu córeczka zmieniła mi życie - wciąż siebie szukam i szukam i szukam...

    OdpowiedzUsuń