Maj kojarzy się z czerwonym, czymś rozbuchanym, tętniącym...może to przez miłosną aurę? Czerwiec rozpościera zielony dywan, jest krzepki i niesie orzeźwienie w każdej kropli rosy, którą katapultuję z rozhuśtanego źdźbła do ust.
Dobrze, że przed nami jeszcze sporo zielonego czasu. Nawet rudo rozczochrany październik zniosę, ale gołe gałęzie to chłosta dla duszy.... ej, co ja tu w ogóle o zimie..... jakiś nonsens..
...a czy na was maj pozostawił jakiś widoczny ślad?;)
"orzeźwienie w każdej kropli rosy, którą katapultuję z rozhuśtanego źdźbła do ust" lubię rozsiąść się wśród słów Twoich, ucztuję wtedy:) Mój ostatni dzień maja 4 lata temu, to kościół, suknia biała i wielka ulewa. Tegoroczny dzień zrobił dokładnie to samo.
OdpowiedzUsuńw maju jak w raju...podzwrotnikowym;)
UsuńA mi się miesiące kojarzą odwrotnie niż tobie - maj na zielono (bo liście trawa), czerwiec na czerwono (bo truskawki i inne owoce w rozkwicie, bo słońce).
OdpowiedzUsuńZdjęcie z parasolem cudowne:)
to co powiesz na lipiec - dla mnie bladożółty, a sierpień bursztynowy
UsuńW maju łapałam pierwszą opaleniznę, w maju zawsze się działo... miniony maj - był cichy, żadnych sladów na skórze :(
OdpowiedzUsuńThese aгe аctuallу wondеrful ideas in regarding blogging.
OdpowiedzUsuńYou have touched some faѕtidious points heге.
Any way keep up wгintіng.
My homepаge; eclecity.net
Moj maj pozostawil opalenizne, ale tylko w jednym miejscu! Dobrze, ze nie widac /smiech/!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta